Kryzys w związku z powodu remontu!
Na rynku nieruchomości można znaleźć sporo domów i mieszkań w stanie surowym, lub pół-surowym. Z położoną podłogą i kafelkami, ale bez pomalowanych ścian. Remont, budowa, które nigdy nie zostały dokończone. Powód? Rozwód, rozstanie.
Pary zazwyczaj intensywnie inwestują we własne miejsce do życia tuż po ślubie. Każdy myśli, że będzie to wspaniały czas. Budowanie wspólnego gniazdka. Wybieranie firanek, wspólne malowanie ścian, łaskotanie pędzlami po noskach. Prace te jednak mają tendencję do przeciągania się w nieskończoność. Nic nie wygląda dobrze. Ona denerwuje się na niego, bo wszędzie walają się worki z gładzią szpachlową i gipsem. On się wścieka na nią, bo cykliniasz spierdolił drewnianą podłogę (co nie ma z nią nic wspólnego, ale znajoma jej przyjaciółki go gorąco polecała…).
Mnożą się problemy, terminy przeciągają. „Fachowcy” robią to, co zawsze robili najlepiej. W chuja! Dom zamiast pięknieć, pogrąża się w chaosie, brudzie, nieładzie i pyle. Nie widać żadnych efektów pracy. Do tego kończą się pieniądze. Trzeba pomieszkiwać w niedokończonym mieszkaniu, jeść obiad siedząc na drabinie. Każdego miesiąca robić kawałek pracy. Poza pracą i remontami, życie prywatne i towarzyskie, pasje i hobby – wszystko przestało dawno istnieć. Bank, który udzielił kredytu na zakup mieszkania i remont, domaga się zdjęć z ukończonych prac. Terminy gonią, wszystko staje się powodem do kłótni. Napięcie jest ogromne. Pary kłócą się o wszystko, o kolor farby, o dywan, o ściany, o baterię, która nie działa. O to, że już nie chodzą na randki. Zazwyczaj jest tak, że jedna osoba bardziej zaangażowana jest w remont niż druga. Ta druga czuje się odstawiona na drugi plan. Wszyscy marzą już tylko o tym, aby to się wreszcie skończyło. Ale się nie kończy. I nic nie zapowiada, aby miało się kiedykolwiek skończyć. Każdy kolejny etap niesie ze sobą lawinę nowych problemów i przeszkód.
Dochodzi do sytuacji, że czarę goryczy przelewa to, że odstęp szafki miał wynosić 15 milimetrów, a wynosi 25. To jest punkt, w którym pojawia się słowo kryzys. Potem bywa już gorzej. Rozwód pozostawia ściany bez wstawionych okien. Jeszcze do niedawna kochające się małżeństwo odkrywa, że jedyne co ich łączy, to gigantyczny kredyt i niedokończony dom/mieszkanie, z którym nie wiadomo co zrobić.
Jak sobie z tym poradzić? Najłatwiej jest zaoszczędzić więcej pieniędzy, albo wziąć większy kredyt i kupić mieszkanie/dom wraz z pełnym wykończeniem. Dom w stanie surowym, do momentu zamieszkania, wymaga gigantycznych nakładów pracy i środków. Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślą, że to kwestia miesiąca, maksymalnie dwóch. A potem mija półtora roku, a oni jedzą ze stołu przykrytego folią malarską, a do dyspozycji mają pół kuchni, bo drugą połowę zajmują kartony z terakotą. Nie każdy może sobie niestety pozwolić na tak wygodne rozwiązanie, jak zlecenie pełnego wykończenia mieszkania i musi robić to we własnym zakresie.
Warto jest mieć świadomość, że to nie zawsze jest tak, że ludzie przestają być sobie bliscy. To sytuacja, środowisko, otoczenie sprawia, że wychodzą z siebie. Mają tak dość całej sytuacji, w której się znaleźli, że zrobią wszystko, aby z niej wyjść. Nawet oknem. Sama świadomość, że źródłem problemów jest remont/budowa może uratować związek. Jeśli nie macie czasu dla siebie, oddalacie się, warto wprowadzić regularne wyjścia np. w piątek do restauracji, kina, teatru. Może to mało romantyczne, takie planowane randki. Jeśli jednak ma to ocalić komuś małżeństwo, warto spróbować. Nawet jeśli cały remont jeszcze bardziej się opóźni, a bank będzie wysyłał groźnie brzmiące listy.
Jeśli chcesz, zapisz się na newsletter.