Żulerka – Zobaczyć ludzi w ludziach! Najciekawsze połączenie sztuki i marketingu.

Żulerka
Fot. Michał Szubert

W marketingu dzieje się wiele, zazwyczaj jest to jednak (jeśli w ogóle) rodzaj kontrowersji, który nikogo już nie rusza. A to wykorzystanie popularnych memów , kiedy indziej prowokujące zdjęcie lub umyślnie pozostawione „błędy” w Photoshopie. Tym razem case jest wyjątkowo ciekawy, ponieważ firma tworząca nakrycia głowy pod marką Żulerka postanowiła wykorzystać, jako modeli dla swoich czapek, autentycznych ludzi z ulicy. Sesje zdjęciowe są hipnotyzujące i niezwykle wciągają. Na ich stronie możecie przeczytać sporo skrajnych opinii na temat modeli wykorzystanych do sesji. W moim odczuciu jest to ruch jak najbardziej na miejscu, w pełni zgodny z kreowaną marką. Dodatkowo ta nietypowa forma małej „prowokacji”, zdaje się samoistnie roznosić w sieci i poszerzać świadomość marki. 10 miesięcy temu sam przez 20 dni wykonywałem serię zdjęć portretowych osób bezdomnych w Szczecinie i pamiętam z jakim przyjęciem spotkałem się wśród tych osób. Byłem traktowany bardzo przyjaźnie, wszyscy podchodzili do mnie z sympatią, okazywałem im szacunek i starałem zachować profesjonalizm. Oni odwdzięczali się rozmową, miłym słowem i żywym zaangażowaniem do zdjęć.

Fot.  Michał Szubert , Asystent Jakub Prusionowski
Fot. Michał Szubert , Asystent Jakub Prusionowski

Umieszczenie osób bezdomnych, zaniedbanych, jako głównych bohaterów sesji, łamie stereotypy i zmusza do innego spojrzenia tak na tych ludzi jak i same produkty. Przechodząc ulicą obok tych ludzi, przestajemy już na nich patrzeć. Stają się dla nas przezroczyści, unikamy kontaktu wzrokowego, aby nie poprosili nas o papierosa, czy kilka złotych na „bułkę”. Tutaj widzimy ich na nowo, są na swój sposób piękni, wyjątkowi, tak bardzo różni od wszystkiego, co widzimy w pracy, na uczelniach, czy w domu. Cieszy mnie ta sesja i jeśli chociaż jedna osoba zauważy na nowo bezdomnych, spojrzy na nich inaczej, zamieni z jednym z nich kilka słów nie patrząc na niego z góry, cały projekt uznam za sukces.

Jak napisałem wyżej, Żulerka (link) jest ciekawa dwutorowo. Po pierwsze, jako wciągający i nietypowy case marketingowy. Po drugie, jako poruszenie ważnego tematu, odnalezienie ludzi w ludziach, w nowy i intrygujący sposób.

Zadałem kilka pytań, właścicielowi firmy Żulerka oraz fotografowi, który wykonał sesję, Michałowi Szubertowi:

Jak wybieracie modeli, w jaki sposób przebiega rozmowa, czy osoby te są przyjaźnie nastawione?

Po pierwsze swoją wypowiedź muszę zacząć od sprostowania faktu, iż w sesji nie brały udziału wyłącznie osoby bezdomne. Zamiarem było pokazanie surowego obrazu łódzkich ulic . Bohaterami sesji stały się więc przypadkowe osoby, które tego dnia spotkaliśmy na swojej drodze.
Rozmowę zaczynaliśmy od zapoznania danej osoby z produktem, następnie przechodziliśmy do omówienia naszej wizji i celu sesji. Jeżeli osoby wyrażały chęć wystąpienia w projekcie dokonywaliśmy wszelkich formalności i rozpoczynaliśmy zdjęcia. Trochę osób nam odmówiło, nie naciskaliśmy dalej. Gdy ktoś już wykazywał zainteresowanie to nastawienie w obie strony było przyjazne.

Fot.  Michał Szubert
Fot. Michał Szubert

Czy zdjęcia są robione spontanicznie, czy umawiacie się na sesje?

Około tygodnia przed planowaną sesja pojechaliśmy poszukać ewentualnych chętnych oraz sprawdzić czy w ogóle wykazują zainteresowanie względem tego projektu. Tamtego dnia nie spotkaliśmy się z odmową. Informowaliśmy kiedy i w jakich godzinach będziemy pracować jednak nie udało nam się dotrzeć do tych samych ludzi. W dniu sesji poszukiwania chętnych oraz miejsc przebiegały spontanicznie.

Jak wygląda współpraca z bohaterami sesji? Czy możecie powiedzieć coś więcej na ich temat? Czy opowiadają oni swoje historie, jak żyją, kim są?

Pracowało sie raczej w miłej atmosferze, bez żadnych spięć czy niedomówień. Nikomu nie zajęliśmy więcej niż 15 minut. Nie chcieliśmy na nikim wywierać niepotrzebnej presji. Mamy świadomość, że działamy na delikatnym polu i dlatego też nie zadawaliśmy zbędnych pytań.
Kontakt w czasie sesji nawiązywał sie samoistnie, niektóre osoby pytały się czy czapka dobrze leży na głowie, czy dobrze pozują. Fascynujące było patrzenie jak nasi modele wchodzą w rolę i pozują do zdjęć z przejęciem. Jesteśmy im bardzo wdzięczni , że zgodzili się wystąpić w naszym projekcie.

Fot.  Michał Szubert
Fot. Michał Szubert

Jakie jeszcze produkty zamierzacie wprowadzać do swoich kolekcji?

Żulerka bazować będzie na wszelkiego rodzaju nakryciach głowy. W pierwszym roku działalności będziemy tworzyć klasyczne, proste produkty. Obecnie przygotowujemy się na sezon wiosenno letni, w którym to powinny znaleźć się nakrycia głowy typu: bejsbolówka, tirówka, kaszkiety, kapelusze.Za rok prawdopodobnie wprowadzona będzie odrębna linia produktów, które będą przeciwieństwem dotychczasowych prostych czapek;)

Skąd pomysł na taką formę promocji?

Jest to dobre pytanie do zdementowania wszelkich negatywnych opinii dotyczącej promocji marki.
Nazwa marki wzięła się od potocznego nazewnictwa czapek, które mają specyficzny kształt. U nas odpowiednikiem tego modelu są czapki nazywane prostymi długimi. Pomysł na sesje wziął się długo później niż na stworzenie marki. Koncept na sesję leżał tuż przed naszym nosem. Jeżeli my byśmy tego nie zrealizowali to prędzej czy później ktoś inny by na to wpadł.

Z jakimi głosami i opiniami spotykacie się od momentu publikacji pierwszych informacji do teraz?

Te krytykujące można łatwo znaleźć na naszym fan page. Te pozytywne mówiły o dobrej robocie czy nawet posądzały nas o geniusz – takie otrzymywaliśmy w prywatnych wiadomościach bądź osobiście.
Sami nie widzimy w tym nic genialnego bo pomysł jest prosty i był na wyciągnięcie ręki. Jesteśmy zadowoleni, że znajdują się takie osoby jak Pan, które pytają jak to wszystko powstało a nie osądzają z góry. Tak zwanymi hejterami się nie przejmujemy, każdy pomysł który odstaje od panujących trendów będzie wywoływał emocje.

Dziękuję za rozmowę.

Poniżej odrębny wywiad z autorem fotografii, Michałem Szubertem:

Backstage z sesji dla Żulerka
Backstage z sesji dla Żulerka

Witam, proszę opowiedzieć więcej o przebiegu samej sesji, jak dobieraliście modeli? Jak przebiegała sesja? Jak technicznie radziliście sobie w ulicznej scenerii? Jak wyglądała współpraca z bohaterami sesji?

Jeśli chodzi o przygotowanie do sesji zdjęciowej cały plan, setupy oświetlenia i miejsca, mniej więcej, gdzie mieliśmy wykonywać zdjęcia, posiadałem już w głowie od dawna. Wykonanie projektu o podobnej tematyce chodziło za mną od jakiegoś czasu, dopiero współpraca z firmą „Żulerka” pozwoliło go zrealizować. Najwieksza niewiadoma tej sesji było znalezienie odpowiednich przedstawicieli marki „Żulerka” mimo poczynionego tydzień wcześniej researchu. Przy wyborze odpowiednich modeli kierowalismy się duża doza spontaniczności, pomimo poczynionych wczesniej przygotowań, osoby umówione do zdjęc zwyczajnie się nie pojawiły. Mimo początkowych trudności ze znalezieniem modeli co mogło wynikać z bardzo wczesnej pory i zimna, bez trudu odnaleźliśmy interesującą nas grupę docelową. Nie wszystkie napotkane osoby chciały wziąć udział w naszym projekcie. Zawsze staram się pracować w ten sposób, by modele czuli się jak najbardziej swobodnie gdy wykonuję zdjęcia, prowadzę początkowo rozmowy i chce ich bliżej poznać. Modeli, na których trafiliśmy byli bardzo sympatyczni i entuzjastycznie podchodzili do pomysłu ,choć nie zawsze chcieli z nami prowadzić długie wywody o sobie. Technicznie nie chciał bym zdradzać tajników swojego fachu, jednak pomoc asystenta/ oświetleniowca (Jakub Prusinowski) była nieodzowna. Mogę jeszcze dodać iż pracuję na pełnoklatkowym aparacie Nikona. Cała sesja zdjęciowa zajęła nam około 10 godzin, 9 modeli wraz z 3 różnymi lokalizacjami.

backstage2

Z tego co widziałem, było jedno sztuczne źródło światła, raczej lampa niż blenda. Czy tyle możemy zdradzić?

Jeśli już dociekamy szczegółów to lampa błyskowa z modyfikatorem beauty dish i blenda, obie te rzeczy. Zależało mi na jak najprostszym setupie , które nie popsuło by konwencji zdjęcia, a pozwoliło wyodrębnić bohaterów z tła pięknych łódzkich plenerów;).

Dziękuję za rozmowę.

Pozdrawiam.

backstage3

  • Marceli

    Estetyzacja biedy i wykluczenia, a nie pochylanie się nad ludźmi… Tezy autora są skrajnie pochlebne, co śmierdzi jakimś „tekstem sponsorowanym”. Nazwa marki i sposób jej promocji są faktycznie nawiązaniem do sytuacji „żuli”, ale niestety są oni w tej relacji p r z e d m i o t e m , podmiotem są czapki. Autor zachwyca się, jakby było zupełnie odwrotnie. Błąd metodologiczny!

    • Marcin Erbel

      Kolejna reklama – wielu ludzi sie na to nabierze.

      • No właśnie nie jest to reklama (wpis nie jest reklamą). Nie wiem, kto miałby się na to nabrać. Ten blog jest między innymi o marketingu. Opisuję interesujący, nietypowy case kampanii marketingowej. Co dokładnie masz na myśli?

    • Zdecydowanie nie jest to materiał sponsorowany. A jest pochlebnie, bo zwyczajnie uważam, że taki pomysł na promocję marki jest genialny i nietypowy. Wyobrażam sobie na przykład luksusowe garnitury od Armaniego, które noszą osoby z ulicy. I dzięki temu wyglądają zupełnie inaczej.

      Osoby biorące udział w tej sesji traktowani są jak każdy model biorący udział w sesji. Nie mogą być najważniejsi, bo nie oni są tu najważniejsi. Jednak sam fakt, że są i są pokazani w ciekawym, w mojej opinii, pozytywnym świetle, może pomóc w ich codziennej sytuacji.

      Wiele z tych osób miało domy, rodziny, prace itd. Część z nich żyje w taki sposób z własnego wyboru, część z powodu choroby alkoholowej. Czego właściwie oczekujesz od firmy, która sprzedaje czapki? Że zbuduje dla nich dom? Da im prace, pieniądze, leczenie, rodzinę?

      Uważam, że każde wyeksponowanie tych osób w mediach jest pozytywem, bo łamie to pewną „niewidzialnosć” tej grupy społecznej. I to jest ważne.

  • Karol

    Sprytna, ale niestety prosta(prymitywna) forma marketingu. Gdyby nie nazwa marki może nie byłoby to tak drażniące. Dla mnie już samo określenie żul i podarowanie komuś takiej czapki jest poniżej poziomu…pewnie nastepna koncepcja firmy to bedzie sprzedaż bielizny pod nazwą „kurwiarnia” ..oczywiscie aby zwrocic uwage ludzi na problem prostytucji…osoby które zgodzily sie wziac udzial w akcji to ludzie czesto bardzo sympatyczni i wrazliwi, przygnieceni zyciem, ale jednoczesnie nie zdajacy sobie sprawy z tego w czym uczestnicza.. moim zdaniem zostali wykorzystani…sama marka to dla mnie porazka mam wrazenie ze to jakis zart… istnieje wiele sposobow pomocy takim ludziom…trzebabylo przygotowac kolekcje, zmienic nazwe marki i zaprosic takie osoby do studia , dac im kompletne zestawy ubran, przygotowac wystawe lub prezentacje filmu dok o nich……a tutaj? no ale targetem pewnie jest gimnazjalista chodzacy w rurkach i filmujacy „żuli” najnowszym smartfonem. czego to czlowiek dla pieniedzy nie zrobi..jeszcze pod przykrywka niesienia pomocy.

    • Mateusz

      niesetety ale bardzo trafnie to ująłeś Karol. Żenujący pomysł i niezwykle cyniczny.

    • Jeśli to takie proste, to dlaczego nie wyjdziesz w tej chwili z domu i nie pomożesz ludziom, którzy stoją pod najbliższą biedronką? Zaproś ich wszystkich do domu, ubierz, nakarm, potem siądźcie razem przy komputerze, zacznijcie szukać dla nich pracy. Następnie przenocuj wszystkich u siebie przez weekend i w poniedziałek z samego rana pójdźcie do urzędu starać się o mieszkanie komunalne. Później jeszcze mieszkajcie razem, do momentu aż nie znajdą pracy, rzucą picia, dostaną lokal komunalny.

      Każdy jest chętny do tego, aby krytykować, czy mówić, że ktoś inny pomaga za mało. Trochę gorzej jest, z robieniem czegoś SAMODZIELNIE. Sam fakt, że jesteś oburzony i uważasz, że powinno się tym osobom pomóc, to dobry znak i oznaka, że cała kampania, oprócz popularyzacji marki i sprzedaży, przyniosła pozytywny efekt społeczny.

      Może ktoś inny (nie Ty), zastanowi się, pochyli i pomoże.

      Nie każdy musi pomagać. Czasami wystarczy pomóc w rozprowadzeniu informacji, aby pomagać mogli następni, którzy o temacie się dowiedzą i postanowią coś zrobić – zamiast krytykować.

      • KAROL

        Pierwsze pytanie. Czy przedstawiciele owej marki zrobili cos z opisanych przez Ciebie rzeczy, poza wcisnieciem tym ludziom cieplej czapki z obelżywym napisem? (tak, obelżywym, bo stwierdzenie żul robi z osoby bezdomnej lub potrzebującej pijaczka podsklepowego wyciągającego pieniądze na piwo. Zaręczam że jesli bede kiedys, nie daj Boże, bezdomnym nie chciałbym żeby ktoś naywał mnie żulem. Wpis sobie w google słowo żul i sprawdz kilka linkow z pierwszej strony a zobaczys okreslenia, cytuje „pijaczek, alkoholik, drobny złodziejaszek zbierający na tanie wino”, obraz żula istniejący w swiadomosci wielu mlodych ludzi. Przemysl znaczenie tego okreslenia i pomysl czy wyszedlbys na ulice z taka akcja do ubogiej osoby, ja nie mialbym odwagi ale tobie jej gratuluje w takim razie.) Jeśli tak to zwracam honor i sam napisze do gazety i paru stacji TV aby temat został poruszony. To co opisales w 1 akapicie zaproponowalem jako inna forme podejscia do tematu w moim poscie. Sam nie przeprowadzam takich akcji, nie działam w wolontariacie, ale też nie staram się zarobić na przykrym zjawisku społecznym. …

        Co do mojej osoby, ktora jak wynika z Twojej wypowiedzi jest zapewne nieczula na krzywde ludzka i nie obchodza jej spoleczne problemy, to zapewniam Cie ze mialem do czynienia z Takimi osobami. Przyznaje nie tworze takich akcji, nie pomagam w inny sposob jak tylko kupienie jedzenia takiej osobie lub danie paru zlotych jesli mam przeczucie ze nie przeznaczy ich od razu na zakup napoju wyskokowego. W moim otoczeniu sa jednak osoby ktore potrafia pojechac na 2 koniec miasta z takim „żulem” własnym samochodem i zafundowac mu srodki czystosci dla dziecka czy kupic jedzenie…Jesli widze jednak chloptasia ktory zagaduje „nie bede sciemnial zbieram na…blablabla” to sam pytam go o 5ke zanim zdazy sie zajaknac..

        Co do Twojego rozumienia tej kampanii jako akcji spolecznej.. jesli tak jest to w pelni to popieram aczkolwiek jakos tego nie widze. Wg mnie przyniesie tej firmie wiecej szkody niz pożytku z tego względu że wielu ludzi widzi w tej formie brak szacunku dla tych osob. Samym bezdomnym przyniesie natomiast rozpropagowanie niechlubnej nazwy nadużywanej przy opisach filmikow w serwisach youtube i podobnych.

        Całe szczęście że bezdomni maja wieksze problemy bo powinni wytoczyć tej firmie proces lub ktos powinien to zrobic za nich.

        A teraz Marcinie pochwal się sam co robisz dla takich ludzi. DOceniam że umieściłeś ten materiał bo zapewne w jakiś sposób porusza problem. Czy jednak robisz coś ponadto?

        Odpowiedz czy w twoim odczuciu słowo żul to określenie negatywne czy pozytywne i czy chciałbyś aby ktoś dał ci w mroźny zimowy wieczór fioletową czapkę z napisem „żulerka” i pstryknął fotę…jesli tak to jednak bylbys żulem z wielkim dystansem do siebie…pozdrawiam i pozostając w temacie ŻULE ROX

  • Mateusz

    skrajny cynizm. Wykorzystywanie ludzkiej beznadziei jako chwytu marketingowego nie ma w sobie nic z geniuszu, jest to pomysł równie banalny co skrajnie nieetyczny. Nie wszystko jest na sprzedaż, sorry. Wstyd.

    • solidarity

      Ciekaw jestem , co ty mateuszu kupujesz, i kto ci to sprzedaje….
      Nikt nie szuka w tej kampanii geniuszu!!!, lecz zbytu produktu.
      Powiedz co ty byś sprzedał, jak mówisz bezwstydnie… ?
      (kartofle o smaku ziemniaka? , czy kromki z chlebem?)

      pozdro dla żulerki!!!

    • Nie chcę zabrzmieć cynicznie, a w sumie, co się będę. Mój blog!

      Wymień mi jedną rzecz, która nie jest na sprzedaż? Ale tak serio serio. Coś, czego nikt nigdzie nie sprzedaje.

      • mateusz

        jest na pewno jedna rzecz, której sprzedać się nie da. Serio serio. Miłość. I tylko od Ciebie zależy czy „M” przez które jest pisana zmieści się w Twojej głowie.

  • Gosia

    Totalna STYGMATYZACJA.

    uprzedmiotowienie, kpina z biedy.
    Żulem nie jest biedny bezdomny człowiek, ale właściciel tej firmy!

  • Kagatka

    A mi pomysł bardzo sie podoba. Mieszkam w Lodzi, w srodmiesciu od urodzenia.
    Podobnych lub najprawdopodobniej nawet tych samych panow, te same panie,
    mijam codziennie na ulicy.
    Zdjecia mi sie podoboja, gdyz nie sa
    sztuczne i wymodelowane, ale ukazuja prawde zycia. Dzieki chociazby
    takim zdjeciom, zrobilo sie glosniej o bezdomnych, osobach-cieniach,
    wykluczonych ze spoleczenstwa. Wydaje mi sie, ze glosy krytyki plyna
    glownie od tych,ktorzy czuja niesmak i obrzydzenie patrzac na zdjecia,
    ktore zaklocaja byc moze ich wewnetrzny lad i porzadek w wygodnym
    swiecie
    wlasnych czterech scian, i burza ich estetyczny spokoj.
    Czapke zdecydowalabym sie kupic, jesli
    procent ze sprzedazy bylby przeznaczony dla osob dotknietych
    spolecznym
    wykluczeniem. Nie rozumie, dlaczego potepia sie firme za przeprowadzona
    kampanie, mimo wszystko ktos sprowokowal dyskusje na temat bezdomnosci,
    patologii w naszym kraju, moim miescie i moze dzieki temu los takich
    ludzi kiedys sie odmieni. Mysle tu rowniez o nastawieniu kazdego z nas
    do tzw.”niewidzialnego”Bezdomnego. Moze właśnie poprzez zgode na taka
    sesje ludzie ci chcieli stac się widoczni?

    To co mnie martwi to niestety polska mentalnosc
    podcinania skrzydel kazdemu, kto odniosl chocby sukces w skali mikro,
    chyba wiele stuleci musi uplynac, aby to nastawienie się zmienilo.
    Zastanawiam się co jest gorsze –
    kampania Zulerki czy kupowanie,
    drogich, markowych ciuchow szytych w krajach trzeciego swiata przez
    niewolnikow za parę groszy i reklamowanych przez doskonale nieprawdziwych
    modeli.

    „Żulik” to tez bułka, ktora chetnie jadam:)
    Trzymam kciuki za Żulerkę!

wrangler campaign
Wranglers new provocative campaign

This short clip is my comment to the latest Wrangler campaign that can be seen here (for example)

Zamknij