Co Kryją Szczecińskie Kamienice? [VIDEO]
Bezpośredni link do filmu: https://youtu.be/85FH8NoGgGE?list=PL8Tlw87LenP6NM_YQUEpxDplsSuZ8rUd4
Zaczyna się zawsze tak samo. Idę chodnikiem, kątem oka zauważam bramę. Jeszcze tam nie byłem. I już wiem, że ciekawość wygra. Muszę tam wejść, zobaczyć co jest w środku, co kryje się za rogiem. Po drugiej stronie tunelu. To silniejsze ode mnie.
Od ponad 10 lat, gdy tylko mam okazję, zaglądam na podwórka kamienic. Często towarzyszy temu skok adrenaliny. Bo to przecież takie niebezpieczne. Nic nigdy mi się jednak nie stało. Doszedłem do wniosku, że jeśli kilkuletnie dzieci bawią się na tych podwórkach, żyją tam każdego dnia. To dlaczego ja miałbym bać się tam zajrzeć?
Czego tam szukam? W świecie produkowanym masowo, gdzie liczbę identycznych produktów liczy się w milionach i miliardach. Bardzo trudno jest znaleźć dwie identyczne pary drzwi.
Wszystkie podwórka wydają się być podobne. Oficyna, beton w roli podłogi, studnia ze ścian pełnych okien. Różnice tkwią w drobnych szczegółach, symetrii linii, pęknięciach ścian, sposobie w jaki odpada stara farba. To linie papilarne miejsc, w których żyjemy.
W nawet najczarniejszym i nastraszniejszym podwórku ludzie próbują jakoś to miejsce uczłowieczyć, spersonalizować.
Pojawiają się krzesełka, ławy, popielniczki. Dziecięce zabawki. Prawie zawsze można znaleźć jakieś miseczki, z których żywią się koty.
Miejsca nieprzyjazne, zimne, brzydkie. I ta brzydota przyciąga najbardziej. Jest prawdziwa, bez pudru, bez fanaberii. Czasem natrafiam na absolutny skarb, jak drewniana rzeźba słonia, albo interesujący street art, czy namalowaną na ścianie bramkę.
Krocząc po śladach tych podwórek, obserwuję ludzi. Nie patrzę jednak bezpośrednio na nich, a na ślady, które zostawiają. Sposób w jaki żyją, mieszkają. Jak odciskają swoją obecność w zielonym od wilgoci betonie.