Najśmieszniejsze Wpisy ze Starego Bloga

Jako znany bloger mam ten komfort, że mogę wygrzebać jakiś stary syf, zapodać, a potem wrócić pod palmę. Jeść świeżego ananasa czekając aż mały Hindus obierze mi kokosa. Poniższe wpisy to esencja z jednego z wielu moich wcześniejszych blogów, których już nie prowadzę. Było tego mnóstwo. Niektóre z wpisów mają nawet po 10 lat. Mieszkałem wtedy z rodzicami, trochę też pomieszkiwałem w Anglii.

***
Ja: W ten weekend jest w ogóle zjazd na bele czym na jakiejś Gubałówce szczecińskiej.
Thomas: Nie wiedziałem.
Ja: I sobie pomyślałem, że bym na Tobie zjechał.

graficzna interpretacja
Niektóre wpisy doczekały się nawet wersji rysunkowych. Na samym dole podam link do autora.

***
Pokazuję mamie mój pierwszy w życiu wpis w indeksie. Dumny z siebie, bo 4,5 z bankowości. Sam wpisałem nazwę przedmiotu:
Mama: Patrząc na to Twoje pismo to nie mogę uwierzyć, że Ty jesteś na studiach, a nie w przedszkolu…

***

Moja babcia ma już sporo lat i jest nieco schorowana. Miała ostatnio jedno życzenie. Chciała, żeby ktoś zawiózł ją na drugi koniec Polski na grób jej matki (mojej prababci, z tego wynika). Nikt się nie kwapił, to się zgłosiłem, bo lubię jeździć itd. Korzystałem z GPSa, żebym się nie zgubił gdzieś na wiejskich szosach. No i ten GPS co chwila gadał „Na następnym ___ Skrzyżowaniu ___ Skręć ___ w Prawo”, ” Po ___ Stu ___ Metrach ___ Skręć ___ w Prawo”. Za każdym razem babcia patrzyła się na to pudełeczko z niedowierzaniem. Ale szybko nauczyła się je „czytać” i zaczęła bawić się w pilota. Podsłuchiwała, co mówi i sprawdzała, czy się stosuję… Pomyślałem, że wyjaśnię babci jak taka nawigacja działa itp. Zacząłem coś o satelitach. Ale szybko przestałem bo trudno było nie zauważyć, jak moje słowa przegrywają z monotonnym widokiem zza szyby… Siedzieliśmy chwilę cicho. Chciałem coś powiedzieć jeszcze o tym:

Ja: Taka nawigacja to naprawdę mądre jest i bardzo przydatne…
Babcia: Głupich tam pewnie nie przyjmują.

***

Mama czekała w kolejce do ryb, żeby wziąć śledzia. Przed nią Pan poprosił ekspedientkę, żeby mu nałożyła filetów śledziowych:

Pan: Tylko niech mi pani jakieś ładne nałoży, bo mnie żona z domu wyrzuci!
Ekspedientka: Takiego mężczyzny? Na pewno nie wyrzuci!
Mama: Pewnie! Dzień przed sylwestrem miałaby wyrzucić? Gdzie by znalazła drugiego w tak krótkim czasie?
Pan: Baba… zawsze musi coś dodać.
Ekspedientka: Panie! Ja widelec mam. Jaka baba?!

***
Cała nasza trójka, trójca nawet (bo trochę przytyliśmy). Rozwaleni w pokoju, sofa, fotele, wszystko zajęte. Oglądamy fryderyki (btw. no comment).

Tata (do mnie): Skopciłeś się.
Ja: Ja nie, chyba Ty.
Tata: Ja też nie. (patrzy na mamę) To Ty musiałaś być! Tak cicho siedzisz, a my się kłócimy!
Ja: No wiesz co mamo… tak rodzinę skłócać.

***
Tata nosił malutką córeczkę mojej siostry na rękach.

Tata (do mamy): Ty, opluła mnie.
Mama: Opluła Cię?
Tata: No.
Mama: Opluj ją też.

***
Tata oglądał mecz, mamę zawsze to denerwuje, bo wolałaby w tym czasie obejrzeć coś innego. Mówi do taty zniesmaczona:

Mama: Jestem przeciwnikiem sportów
Tata: Dlatego jesteś taka gruba

obrazek komiks
ten wpis również doczekał się wersji obrazkowej. Link do autora na końcu wpisu

***
My, polscy malarze w Anglii mamy angielskiego managera. A na imię mu Joel.

Malarz1: A co Joel pierdolił, że jakąś papierkową robotę ma?
Malarz2: A co mnie to kurwa obchodzi.
Malarz1: Co on może kurwa za papierkową robotę mieć? Tapety będzie zrywał kurwa?

***
Eddie to mój współlokator-Irlandczyk, z którym często bawimy się w małe potyczki słowne.

Eddie: Marcin, how polish people say „I am a cocksucker”? (Marcin, jak się w Polsce mówi „jestem lachociągiem”?)
Ja: I am Eddie. (Jestem Eddie)

***
Na przystanku autobusowym stał sobie pan staruszek i rozmawiał z panią staruszką. Wtedy przyjechał autobus i pan staruszek musiał już iść:

Pan Staruszek: Proszę męża pozdrowić!
Pani Staruszka: Dziękuję, wzajemnie!
Pan Staruszek (do siebie): Tak… wzajemnie…

***
Gracjan: ktoś pukał?
Ja: Nie, laptop Ci się chybocze i tak puka.
Gracjan: A dlaczego puka?
Ja: Bo się chybocze.
Gracjan: A dlaczego się chybocze
Ja: Bo postawiłeś go na rogu stołu i się tak chybocze to w lewo, to w prawo.
Gracjan: Ale jak się chybocze?
Ja: … Grawitacja go ciągnie w dół i…
Gracjan: a co to jest grawitacja?
Ja: To jest taka siła, która oddziałuje…
Gracjan: A skąd się wzięła grawitacja w ogóle?
Ja: Grawitacja to jest wynik oddziaływania…
Gracjan: A co to jest wynik?
Ja: …
Gracjan: A myślisz, że jakby tak szukać od słowa do słowa i sprawdzać, to by się znalazło takie słowo, od którego wszystko się zaczęło? Takie źródło słów? Ciekawe co to by było za słowo.
Ja: Nie wiem, ale jeśli będziesz dalej zadawał mi takie pytania to źródłem wszelkich słów będzie „KURWA!!”.

***

W samochodzie:
Mama: To kiedy tam masz jakieś wolne?
Tata: On jest na studiach, cały rok ma jedno wielkie wolne.
Ja: O przepraszam! W wakacje pracuję.

***

Tata przez drzwi do mamy, która była w łazience:
Tata: Co Ty tam tak długo siedzisz? Jaja sobie robisz?

***
Ja: Ja to chciałbym być wampirem najbardziej.
Gracjan: Naprawdę?!
Ja: No.
Gracjan: Ale przecież wampiry muszą pić krew, zabijać ludzi, nie mogą wychodzić na zewnątrz za dnia i w ogóle.
Ja: Ale są za to nieśmiertelne!
Gracjan: To nie wolałbyś być po prostu nieśmiertelny?
Ja: Sama nieśmiertelność wydaje mi się… mało realistyczna

***

Wracam do domu późnym wieczorem. Zazwyczaj, gdy jestem pijany, już na klatce schodowej dopada mnie czkawka. Wtedy zaczyna szczekać nasz pies. Nie mam cichego wejścia…

Mama: Nie słyszę czkawki…
Ja: Bo dzisiaj nie piłem. Może dzisiaj naprawdę się uczyliśmy? Nie widziałaś moich klapków*?
Mama: Widuję je cały czas. Codziennie je widzę…
Ja: A swoje to już chyba rzadko widujesz co?

***

Pokój, telewizor, Miss Polonia.

Szwagier: W tym wypadku wyrażenie „dać za wygraną” nabiera zupełnie nowego znaczenia…

***

Mama: Ci poznaniacy to jednak przedsiębiorczy są.
Ja: A to dlaczego?
Mama: Wiesz jak u nas są te sklepy „wszystko po 5 złotych”?
Ja: No.
Mama: To oni mają „wszystko po 4,50”!

***

Ja: Co w weekend robicie?
Mama: Sprzątamy balkon.
Ja: A ja w piątek jadę do Danii.
Mama: Macie już bilet na prom wykupiony?
Ja: Żadnym promem nie płyniemy.
Mama: Przecież Dania to jest wyspa.
Ja: Półwysep.
Mama: Tak?
Ja: Mamo. z tego co pamiętam to Ty mówiłaś, że zawsze miałaś piątkę z geografii. Wiecznie się chwaliłaś tym… A może wam na tą zachodnią część atlasu nie było wolno patrzeć?
Mama: Odpierdol się, dobrze?

***

Mama Julii: Co tam wyrzuciłaś?
Julia: Nic.

Mama Julii otworzyła drzwiczki i znalazła w koszu pluszową żyrafę.

Mama Julii: Co to jest?
Julia: Żyrafa
Mama Julii: Dlaczego wyrzuciłaś żyrafę?
Julia: Bo pluła na zebrę.

***

Stałem na przystanku i czekałem na autobus, który w końcu nadjechał. Zawsze w końcu nadjeżdżają.

Jakaś Pani: Przepraszam, co to za autobus?
Ja: Volvo.

***

Kolega: Słyszałem, że jego rodzice sporo zarabiają i on pracuje tylko dla zabawy.
Ja: typu „dobrze synku, będziesz dostawać 10 tyś. miesięcznie, ale masz pracować”.
Kolega: To ja bym pracował kurwa. Mógłbym robić w Macu na zmywaku nawet.
Ja: To byś się mocno nie napracował, tam same papierki…
Kolega: Przepraszam, mógłbym Panu umyć pudełko po wieśmacu?

Bonusy:

najbardziej najebany
Graficzna interpretacja jednego z wpisów, którego nie mogę teraz znaleźć – autor widget
kartka komunistyczna na walentynki
Stylizowana na PRL kartka podarunkowa. Można wydrukować, przykleić do tekturki i wręczyć. Najlepiej wywołać w punkcie foto jako zdjęcie.
Kolarz
To chyba najmilsza sPUŚcizna po starym blogu. Jeden z czytelników w podzięce za poprawę nastroju wysłał mi jeden ze swoich kolaży. Mam go do dzisiaj i zawsze sobie stoi gdzieś i przypomina mi, że warto jest się produkować.

 

Autorem wszystkich komiksów jest Widget.

Mój produkt jest beznadziejny
Nasz produkt jest do d… – czyli popularny błąd percepcji

- Czemu nie weźmiecie się porządnie za sprzedaż? - Aaaaa... bo to jeszcze wymaga doszlifowania. - Jak to? - No...

Zamknij