Wrocław pięknym miastem jest! Jednak mi się jakoś piękne ryneczki, zabyteczki, zameczki, uliczki i inne śliczne pierdółki już dawno opatrzyły. Rozglądam się za brudem, wsiąkam w zgniliznę, przeciskam się przez pęknięcia fasad, spadam razem z lawiną walących się domów.
Ta brzydota, okropieństwo, często kiczowatość, mają w sobie więcej piękna i wartości, są mi znacznie bliższe, niż najlepiej odpicowana starówka. Także tego. Wrocław trochę od tylca, z dupy strony, subiektywne i przebrane. Z miejsc, gdzie inni nie zaglądają, gdzie nie chcą być, o których nie chcą rozmawiać. To będzie króciutka galeria, także nie nastawiajcie się na jakąś spektakulozę.